Biała sowa przeleciała za oknem, pohukując cicho. Zatoczyła niewielkie koło, po czym, przysiadła na parapecie i zastukała dziobem w szybę. Czarnowłosy, szczupły chłopak podszedł do okna, poprawiając po drodze okulary, i wpuścił zwierzę do środka. Odwiązał od jej nóżki małą, różową kopertę, rozdarł papier i pośpiesznie pochłonął treść listu. Zarumienił się na samą myśl o słowach, których treść powoli do niego docierała, zmiął karteczkę i wrzucił ją do kominka.
- Od kogo to? - Rudowłosy towarzysz wstał z fotela i zbliżył się do przyjaciela. - Harry?